Articles

Henry Morton Stanley in the Congo

pierwotnie opublikowany 22 listopada 1877

misja Pana Stanleya
The River Livingstone
Kraina domów z Kości Słoniowej
trzydziestu dwóch bitew

do redaktorów Daily Telegraph i New York Herald
Loanda, zachodnie wybrzeże Afryki, 5 września 1877

w dniu Sty. 4, 1877, doszliśmy do pierwszego z tego, co udowodniło serię kataraktów, lub, używając bardziej poprawnego terminu, upadków, poniżej zbiegu Lumami i Lualaba, lub Lowa, jak teraz nazywano rzekę. Nasze kłopoty zaczęły się teraz na poważnie. Polowano na nas jak na zwierzynę. W dzień i w nocy każdy nerw musiał być napięty, aby się bronić. Cztery razy na Jan 4 przedarliśmy się przez linie kajaków wyciągniętych przeciwko nam, i w końcu zostaliśmy zatrzymani przez Baswa Falls, w S. lat. 0deg. 32min. 36sek. dzikusy zdawały się myśleć, że nie mamy już nic innego, jak poddać się i zostać zjedzonym w wolnym czasie. Wielokrotnie byliśmy zmuszeni do odparcia wściekłych zarzutów, które podjęli, by nas przepędzić Nad Wodospadem. Mieszkańcy Falls Islands również przybyli, aby pomóc kanibalom z Mwana Ntaba.

„dzikusy zdawały się myśleć, że nie pozostało nam nic innego, jak poddać się i zostać zjedzonym w ich wolnym czasie”

Po zbudowaniu ogrodzenia z pędzla po stronie lasu, Najlepsi strzelcy wyborowi na pozycji do obrony. Przez następne dwadzieścia cztery dni mieliśmy straszną pracę, budując obozy nocą wzdłuż wyznaczonego w ciągu dnia, przecinając drogi z góry na dół każdego upadku, przeciągając nasze ciężkie kajaki przez las, podczas gdy najaktywniejszy z młodych mężczyzn-załoga łodzi-odparł dzikusów i szukał żywności. On Jan 27 przeszliśmy tę rozpaczliwą drogę czterdzieści i dwa kilometry geograficzne przez sześć upadków, i w rezultacie przeciągnęliśmy nasze kajaki na odległość trzynaście Mil drogą lądową, po drogach, które przecięliśmy w lesie. Nasze zaopatrzenie w międzyczasie musieliśmy zdobyć tak, jak tylko mogliśmy. Kiedy zeszła jesień, 0deg. 14min. 52sek. N lat. zatrzymaliśmy się dwa dni na odpoczynek, którego wszyscy bardzo potrzebowaliśmy. W przejściu tych upadków straciliśmy tylko pięciu ludzi.

Henry Morton Stanley na Kongo Stanley rozwiązał ostatnią wielką geograficzną tajemnicę Afryki, mapując rzekę Kongo

Po przejściu tej serii rapidów wkroczyliśmy na różne sceny. Rzeka stopniowo rozszerzała się od zwykłej szerokości 1500 lub 2000 jardów do dwóch i trzech mil. Następnie zaczął otrzymywać większe zamożności, a wkrótce przybrał szeroki zasięg, od czterech do dziesięciu mil. Wyspy również były tak liczne,że tylko raz dziennie mogliśmy zobaczyć widok przeciwległego brzegu. Dotarliśmy do Wielkiej Kotliny leżącej między rejonami morskimi i jeziornymi. Pierwszego dnia wkroczyliśmy do tego regionu zostaliśmy zaatakowani trzy razy przez trzy oddzielne plemiona; drugiego dnia prowadziliśmy bieżącą walkę prawie przez całe dwanaście godzin, która zakończyła się wielką akcją morską u zbiegu Aruwimi-Welle (?)- z Lualabą. Gdy przechodziliśmy z nurtu Lualaby do nurtu Aruwimi i spojrzeliśmy na szerokość wspaniałego bogactwa, byliśmy bardzo zaskoczeni wielkimi przygotowaniami do naszego przyjęcia.Pięćdziesiąt cztery kajaki przypłynęły na nas z taką furią, że zobaczyłem, że muszę działać natychmiast, jeśli chcę uratować ekspedycję. Cztery z naszych kajaków, w rozpaczliwym strachu, wpadły w panikę i zaczęły szybko ciągnąć się w dół strumienia, ale wkrótce zostały sprowadzone z powrotem. Zrzuciliśmy nasze kamienne kotwice, utworzyliśmy bliską linię I spokojnie czekaliśmy na wydarzenia.

„Down the natives came, fast and furious, but in magnificent style”

Down the natives came, fast and furious, but in magnificent style. Wszystko w nich było wspaniałe. Ich kajaki były ogromne rzeczy, szczególnie jeden, potwór, osiemdziesiąt wiosła, czterdziestu na boku, z wiosłami 8ft. długi, z włócznią, i naprawdę spiczasty z żelaznymi ostrzami, jak sądzę. Wierzch każdego trzonu wiosła ozdobiony był kulą z Kości Słoniowej. Wodzowie poskręcali w górę i w dół deskę, która biegła od łodygi do rufy. Na platformie w pobliżu dziobu znajdowało się dziesięciu młodych kolesi kołyszących długie włócznie w gotowości. Na rufie tego kajaka wielkiej wojny stało osiem sterników, prowadzących ją w naszą stronę. Było około dwudziestu trzech jej rozmiarów – również ładnie wyglądająca; ale żaden nie zrobił tak imponującego pokazu. W tych pięćdziesięciu czterech kajakach musiało być od 1500 do 2000 dzikusów. Nie mogę myśleć, że należały do jednej władzy. Wyobrażam sobie, że to był z góry uzgodniony układ z sąsiednimi plemionami, specjalnie przygotowany dla naszej rozrywki. Nie mieliśmy jednak czasu, aby odetchnąć krótką modlitwą lub pomyśleć o oddaniu się sentymentalnemu pożegnaniu z morderczym, kanibalistycznym światem, w którym się znaleźliśmy. Wróg, w pełny pewność zwycięstwo, jestem na my, i duży potwór, jak on strzelam obok my, wystrzeliłem włócznia-pierwszy. Nie czekaliśmy dłużej, oni najwyraźniej przyszli walczyć. Okrutne twarze, głośne tryumfujące Bębny, ogłuszające rogi, wystrzeliwana włócznia, kołyszące się ciała, wszystko to udowodniły; a każda broń w naszej małej flocie gniewnie dawała odpowiedź naszym wrogom. Byliĺ „my w sekundzie niemal otoczeni, a chmury dzid bĹ 'yskaĺ’ y i syczaĺ ’ y na krăłtko – powiedzmy, dziesiÄ ™ Ä ‡ minut. Następnie oni ustąpili, a my podniosliśmy kotwice i zaatakowaliśmy ich, podążając za nimi z fatalnym skutkiem.

Henry Morton Stanley na KongoThe Daily Telegraph pomógł uczynić ekspedycję Kongo możliwą

zostaliśmy porwani naszymi oburzonymi uczuciami. Poszliśmy za nimi aż do brzegu, goniliśmy ich po lądzie do dziesięciu lub dwunastu ich wiosek, a po zabezpieczeniu niektórych z obfitości żywności, którą tam znaleźliśmy, zabrzmiałem jako przypomnienie. Do zwycięzców należą łupy – przynajmniej tak myśleli moi ludzie – i ilość Kości Słoniowej, którą odkryli kłamliwie, zdumiewała mnie. Była „świątynia” z Kości Słoniowej – struktura solidnych kłów otaczających bożka; kłody z kości słoniowej, które, na podstawie widocznych na nich toporów, musiały być używane do rąbania drewna; rogi wojenne z Kości Słoniowej, niektóre z nich długie na trzy stopy; młotki z Kości Słoniowej, kliny z kości słoniowej do dzielenia drewna, tłuki z kości słoniowej do mielenia manioku, a przed domem wodza była weranda lub burzah, której słupy były długimi kłami z Kości Słoniowej. Zebraliśmy 138 kawałków kości słoniowej, które według przybliżonych obliczeń mogłyby, lub powinny, uzmysłowić sobie około 18 000 dolarów. To, powiedziałem ludziom, muszą uznać za swoją nagrodę pieniężną. W tej walce straciliśmy tylko jednego człowieka.

„zebraliśmy 138 kawałków kości słoniowej, które według przybliżonych obliczeń mogłyby, lub powinny, zrealizować około $18,000. Te, powiedziałem ludziom, muszą uznać za swoją nagrodę pieniężną”

nasza wyprawa była jednak osłabiona w tych powtarzających się atakach na nas przez takich pirackich kanibali. Straciliśmy już szesnastu ludzi. Nie było możliwości powrotu do Nyangwe, ponieważ zdecydowanie postawiliśmy między sobą sześć katarakt i możliwość powrotu; poza tym, byliśmy około 350 mil, zgodnie z biegiem rzeki, lub 296 Mil geograficznych, na północ od Nyangwe. Dlaczego nie powinniśmy wspiąć się na Welle i spróbować tą drogą? Ale czułem się prawie przekonany, że jestem na Kongo. Byłem w N. lat. 0deg. 46min. Spojrzałem tam, gdzie mogłem na wykresie, zobaczyłem, że jestem pośród okropnej, nienawistnej pustki-bezsensownej pustki. Jednak aby walczyć trzy lub cztery razy dziennie, nasza amunicja nie wytrzymałaby. Natura nawet nie mogła wytrzymać takiego napięcia, jakiego doświadczyliśmy. Rosnąca szerokość rzeki poniżej tego ostatniego wielkiego bogactwa wskazywała drogę ucieczki. Mógłbym porzucić kontynent i zatracić się wśród wysp. Ja w ten sposób powinien przejeżdżam obok wiele zamożny, lecz ten nie mogę pomogłem. Najważniejszą rzeczą była przecież sama wielka rzeka, odbiorca wszystkich zamożnych.

• jak rzeki inspirowały wielkich pisarzy świata

Łódź prowadziła na wyspy. Pierwsza próba nie powiodła się, ponieważ kanały, po zajęciu nas przez pół tuzina wysepek, ponownie wystawiły nas na dzikusów, a my, oczywiście, ponownie zostaliśmy zmuszeni do walki. Po dwóch lub trzech próbach nauczyliśmy się odróżniać ląd od wysp, i poślizgnęliśmy się przez pięć dni bez kłopotów, dalej niż niepokój o jedzenie. ZapÄ ™ dzeni w koĹ „cu gĹ’ odem, by zaryzykowaÄ ‡ spotkanie z dzikusami, dotarliĺ ” my do wioski w N. lat., 1deg. 40min., oraz E. long., 23deg, gdzie zachowanie tubylców było inne. Te kajaki ruszyły na spotkanie z nami i skierowały do nas kilka słów, których nie zrozumieliśmy. Kajaki wycofały się, ale nakazawszy mojej małej flocie, aby rzuciła kotwicę, pozwoliłem łodzi dryfować w dół i zakotwiczyłem naprzeciwko wioski, zaledwie dwadzieścia metrów od brzegu. Robiliśmy znaki, że chcemy jedzenia, pokazywaliśmy miedziane bransoletki, krowy, czerwone i białe naszyjniki, tkaniny i mosiężny drut – krótko mówiąc, uciekaliśmy się do naszego zwykłego sposobu otwierania przyjaznej komunikacji, gdy pozwalali na to tubylcy skłonni być przyjaźni. Negocjacje były długie-bardzo długie, ale byliśmy cierpliwi. To, co sprawiło, że mieliśmy nadzieję, to ich pacyfistyczny charakter, więc w przeciwieństwie do tych powyżej, i wreszcie, po pięciu godzinach, udało nam się.

ten dzień, po dwudziestu sześciu walkach nad wielką rzeką, został okrzyknięty początkiem szczęśliwych dni. Z pewnością byliśmy teraz najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Kiedy stary szef przyszedł do banku, aby negocjować z białym nieznajomym, podniosliśmy kotwicę i skierowaliśmy się do niego. Mój koxswain i self wyskoczyli na brzeg. Nasze kajaki były zakotwiczone 400 metrów od nas. Uprzejmy wygląd starego wodza był tak różny od nienawistnych twarzy, które ostatnio widzieliśmy, że prawie zmiażdżyłem mu rękę, sprawiając, że podskoczył z czystej miłości. Mój coxswain-odważniejsza dusza nigdy nie znalazła się w czarnej skórze, ale Więcej z niego po-by-by-on zbyt przytulił wszystkich dookoła, i przytulanie zapałek miały miejsce. Chłopcy z Łodzi rozrosli się entuzjastycznie, a także poszli za przykładem Ulediego Koksownika. W międzyczasie Stary wódz odciągnął mnie od siebie i wskazał na twarz Franka, która lśniła na biało wśród ciemnych skór żołnierzy w połowie rzeki. 'Ah! to mój młodszy brat-powiedziałem. „Potem musi zaprzyjaźnić się z moim synem”, powiedział szef; i Frank został odpowiednio okrzyknięty i kazał zejść na ląd, i nastąpiła uroczysta ceremonia braterstwa-krew białego i czarnego człowieka płynęła jednym prądem i zawarto przymierze wiecznego pokoju i braterstwa.

” Co to za rzeka, Szefie?- Zapytałem.
– Rzeka-odpowiedział.
’ nie ma nazwy?- Zapytałem.
’ tak; wielka rzeka.”
” rozumiem, ale Ty masz imię I ja mam imię, twoja wieś ma imię. Nie masz konkretnej nazwy dla swojej rzeki?”(Rozmawialiśmy w bad Kikusu.)
’ nazywa się Ikutu Ya Kongo.”

Rzeka Konga!

nie było wtedy wątpliwości, chociaż byliśmy jeszcze około 850 mil od Oceanu Atlantyckiego i ponad 900 mil poniżej Nyangwe.

spędziliśmy trzy dni w tej wiosce w marketingu, epoce pokoju, którą długo będziemy wspominać. Widzieliśmy tu również cztery muszkiety i przypuszczaliśmy z tego faktu, że niebezpieczeństwa naszej desperackiej podróży się skończyły. Była to jednak fałszywa wróżba. Pewnego dnia bieg zaprowadził nas do urangi, zaludnionego kraju, gdzie było jedno miasto o długości około dwóch mil, a nasi przyjaciele przedstawili nas tym ludziom. Pierwsze wprowadzenie ponad, około 100 dużych i małych kajaków pojawił się i rozpoczął handel. Jedna rzecz po drugiej znikała. Człowiek zgubił matę i ubranie; mój kucharz stracił miedzianą płytkę lub naczynie; pistolet został porwany, ale odzyskał bez problemu. Zaaranżowałem z królem, że cały handel musi odbywać się w kajakach. Każde ciało było wtedy zadowolone. Następnego dnia zaczęliśmy ścigać naszą podróż, dwa rodzime kajaki prowadziły nas do plemion poniżej. 100 kajaków, które dzień wcześniej zajmowały się handlem i wizytami, nie zawierało już ani kobiet, ani dzieci, lecz mężczyzn z muszkietami i włóczniami. My jednak nie uznaliśmy tego za coś niezwykłego, dopóki nasi przewodnicy na sygnale nie padli szybko i od razu zostaliśmy zaatakowani.

'Form close line!”I krzyknął; i wiosłować powoli w dół rzeki blisko Wyspy.”

załoga mojej łodzi odpoczywała na wiosłach, pozwalała wszystkim kajakom przepłynąć, a my podążaliśmy za nimi. Dwóch z każdego kajaka i dwóch z łodzi, ze mną, prowadziło walkę przez dwie godziny, dopóki inne plemię nie dołączyło do pościgu. Piraci z Urangi powrócili, ale Mpakiwana podjęła walkę i utrzymała ją, dopóki nie dotarliśmy do innego plemienia, a to plemię kontynuowało pościg, szarżując czasami wściekle, a następnie odpychając się, ale starając się z godną podziwu wytrwałością dokonać schwytania jednego z naszych kajaków. Często byliśmy zmuszeni do rzucania wioseł i wioseł i desperackiej obrony. O 15: 00 ostatni z naszych wrogów porzucił swoje projekty i ponownie skierowaliśmy się na wyspy.

Henry Morton Stanley na KongoKongo

14 lutego straciliśmy kanały i zabrano nas – za późno, by wrócić – wzdłuż nurtu, który prowadził nas w kierunku prawego brzegu potężnego plemienia Mangara, czyli Mangala, o którym słyszeliśmy tak wiele, czasami tak bardzo złych ludzi, innym razem jak wielkich handlarzy. Fakt, że zajmowali się handlem, sprawił, że pomyśleliśmy, że powinniśmy pozwolić sobie na spokojne Przejście. Byliśmy żałośnie oszukani. Pomimo wojny bębnów i rogów wzywających plemię do wojny, ponieważ było blisko południa, a jasne słońce świeciło, a nie było wystarczająco cient odcinek rzeki do podjęcia dobrej obserwacji, nie straciłbym tak wspaniałej okazji, aby naprawić położenie tego ważnego miejsca. Stwierdziłem, że to N. lat. 1deg. 16min. 50sek; na koncie 21deg. E. long. Zamknąłem mój Sekstant i starannie go odłożyłem, a następnie przygotowałem się na przyjęcie tubylców-jeśli przyszli na wojnę, z wojną; jeśli przyszli po Pokój, z darami.

• w ślady Livingstone ’ a z Sir Ranulphem Fiennesem

rzuciliśmy się z wyspy Obs i ruszyliśmy w dół strumienia. Sześćdziesiąt trzy kajaki lekki, nawet Elegancki Marka, bardzo szybko zbliżyłem się. Niektórzy tubylcy byli wspaniali w mosiężnych dekoracjach i nosili sukienki głowy ze skór białych kóz, podczas gdy skóry tego samego koloru zwisały na ramionach jak krótkie płaszcze; główni mężczyźni w szatach z karmazynowego płótna. Przestaliśmy wiosłować. Gdy byli około 300 metrów dalej, trzymałem w jednej ręce szkarłatną tkaninę, aby ją zobaczyć, a w drugiej cewkę z drutu mosiężnego, a przez znaki ofiarowałem im ją. Moja odpowiedź brzmiała: trzy muszkiety, deszcz kul z kamienia żelaznego, a czterech z załogi mojej łodzi i jeden w kajakach zatonęło rannych. Zacięty okrzyk radości ogłosił setkom banków swój pierwszy sukces. Uformowaliśmy naszą zwykłą linię, I pozwoliliśmy kajakom i łodziom unosić się w dół, każdy karabin i rewolwer były wymagane tutaj. Bitwa składała się z kul przeciw pociskom. CzÄ ™ sto nas dotykaĺ 'y, Ĺ’ ăłdka i kajaki wbijaĺ 'y, ale nie przebijaĺ’ y. Śmiertelna strzelanina opowiedziana w końcu. Nad brązowymi Bessami przeważały zamki, strzelby słoni z podwójną lufą i snajperzy, choć przez dwie godziny nasz los był wątpliwy. Bitwa trwała od godziny dwunastej do prawie zachodu słońca. W tym czasie przepłynęliśmy 10 mil, ale złapaliśmy dwa kajaki, szybkie. Ponadto rzuciliśmy kotwicę na godzinę, broniąc jednostki szturmowej, która zdobyła wioskę i spaliła ją. O zachodzie słońca nasz lud śpiewał pieśń triumfu; Bitwa się skończyła. Kontynuowaliśmy dryfowanie w ciemności do około ósmej, a następnie obozowaliśmy na wyspie. Była to trzydziesta pierwsza walka i ostatnia.

trzymaliśmy się kanałów Wyspy przez cztery dni dłużej, niewidocznych dla żadnego z tubylców, ponieważ rzeka była tutaj bardzo szeroka – od pięciu do dziesięciu mil. W miejscu zwanym Ikengo, wspaniałym handlarzu, znaleźliśmy przyjaciół. Stworzyliśmy braterstwo krwi z wieloma Królami i zebraliśmy wiele informacji. To plemię było jednym z najmądrzejszych i najbardziej przyjaznych ze wszystkich, jakich widzieliśmy. Zatrzymaliśmy się z nimi trzy dni. W rzece poniżej Ikengo nie napotkaliśmy żadnej siły zbrojnej, która przeciwstawiłaby się nam, chociaż kilka kajaków oddało się zwyczajowemu, niewielkiemu rozpraszaniu dzikiego życia, strzelając pociskami do obcych; ale ponieważ nikomu nic się nie stało, pozwoliliśmy im cieszyć się ich przyjemnościami, nie zwracając na nich uwagi. W słowach suchego humorysty-jednego z moich żołnierzy – ” jedliśmy więcej żelaza niż ziarna. Sześć mil poniżej zbiegu rzeki – nazywanej przez Europejczyków Kwango – i głównego „Livingstone”, stoczyliśmy trzydziestą drugą walkę. Zaproponowaliśmy zatrzymać się w lesie i ugotować śniadanie. Zbieraliĺ „my opaĺ’, by dokonaÄ ‡ Fire, gdy szybka kolejnoĹ „Ä ‡ strzaĺ’ Ăłw z buszu zaskoczyĹ 'a nas i zraniĺ’ a szeĹ ” Ä ‡ naszych ludzi. Nie mieliśmy najmniejszego pojęcia, że jakieś plemię mieszka w tej okolicy, bo wydawało się, że to cały las. Podskoczyliśmy do naszych ramion i rozpoczęła się regularna wojna buszu, a zakończyła się ciągłą bitwą, obie strony wzajemnie się oddzielały, z odrobiną szacunku dla siebie. Korzyścią, jaką otrzymaliśmy, było to, że pozwolono nam pozostać w naszym obozie bez smyczy.

stwierdziłem, że to była nasza trzydziesta druga walka i ostatnia. Jeśli chodzi o wymianę kul między tubylcami a nami, to jest to prawda. Ale od tego czasu wiele razy byliśmy na skraju walki. Jednak dyplomacja, ogromna cierpliwość, takt i surowa sprawiedliwość uratowały nas przed wieloma poważnymi konfliktami. Wkrótce po odejściu z Nyangwe wydałem rozkazy-znając skłonności wielu moich ludzi do korzystania z naszej siły – że ktokolwiek molestował tubylcę lub przywłaszczył sobie cokolwiek bez tylko powrotu, zostanie oddany pod rodzime prawo, którego karą będzie pewna śmierć lub wieczna niewola. Rozkazy te nie zawsze były brane pod uwagę. Kupiłem kilku moich ludzi, którzy byli winni kradzieży od rodzimej władzy przez niezwykłe ofiary pieniędzy, aż byliśmy prawie bankrutami z tej przyczyny. Przyszedł czas, kiedy trzeba było umieścić wszystkich na pół racji żywnościowych z naszej biedy. Jednak wiedza, że nie powinniśmy być w stanie dokonać dalszych poświęceń dla ratowania złodziei, nie powstrzymywała niektórych przed dokonywaniem rabunków na rodzimej własności. Zostały one podporządkowane prawu rodzimemu. Kiedy w ten sposób rozprawiono się z pięcioma mężczyznami, mój lud zaczął się budzić, że byłem naprawdę szczery i nie słyszałem już żadnych skarg od tubylców.

straszną zbrodnią w oczach wielu tubylców poniżej zbiegu Kwango i Kongo było robienie notatek. Sześć lub siedem plemion zjednoczyło się pewnego dnia, aby nas zniszczyć, ponieważ byłem „zły, bardzo zły”. Widziano mnie, jak robiłem lekarstwa na papierze. O czymś takim najstarszy mieszkaniec nigdy nie słyszał; dlatego musi to być czary, a czary muszą być karane śmiercią. Biały wódz musi natychmiast dostarczyć swój notatnik (jego lekarstwa) do spalenia, w przeciwnym razie natychmiast wybuchnie wojna. Mój notatnik był zbyt cenny, kosztował zbyt wiele życia i poświęceń, by można go było spożywać na kaprys dzikusów. Co było do zrobienia? Miałem mały Tom Szekspira, Wydanie Chandos. Czytano ją i czytano kilkanaście razy, przemierzała Afrykę, była moją pociechą przez wiele żmudnych godzin, ale trzeba ją poświęcić.

został dostarczony, wystawiony na widok dzikich wojowników. Tego chcesz? Tak.’Czy tego leku się boisz? Tak, Spal to, Spal to. To jest złe, bardzo złe; Spal to.’

’ Och, mój Szekspirze, 'powiedziałem’ Żegnaj! a biedny Szekspir został spalony. Co za zmiana zaszła w twarzach tych wściekłych, ponurych tubylców! Przez pewien czas było to jak kolejny jubileusz. Kraj został uratowany; ich kobiety i dzieci nie będą nawiedzane przez nieszczęście. 'Ah! biały wódz był tak dobry, ucieleśnieniem dobroci, najlepszym ze wszystkich ludzi.”

Ten fragment pojawia się w Bon Voyage!: The Telegraph Book of River and Sea Journeys, edited by Michael Kerr (Aurum Press). Można go zamówić za pośrednictwem książek telegraficznych (0844 871 1514; books.telegraph.co.uk & p