Articles

Dlaczego „wolność słowa” potrzebuje nowej definicji w dobie Internetu, a Trump tweetuje

dzień po szturmie na Kapitol przez zwolenników Trumpa, których użycie flagi Konfederacji sygnalizowało powstanie białej supremacji, Simon & Schuster ogłosił, że anuluje publikację książki sen.Josha Hawleya, the Tyranny of Big Tech. Simon &

Hawley odpowiedział gniewnym tweetem o tym, że to był afront dla Pierwszej Poprawki i zobaczy ich w sądzie. Oczywiście Hawley, absolwent Yale Law School, jest w pełni świadomy, że wydawca anulujący kontrakt książkowy nie ma nic wspólnego z pierwszą poprawką. Simon & Schuster jest firmą prywatną działającą we własnym interesie, a to zależy tylko od drobnego wydruku umowy książki.

gniew Hawley ’ a to nie tylko głupota czy niesłuszne rozczarowanie, ale kontynuacja długofalowej strategii, którą Amerykańska Historyk Joan Wallach Scott określiła jako „broń wolności słowa” przez prawicę lub celowe wprowadzenie w błąd samej idei wolności słowa.

Jak pokazuje Scott, to niebezpieczne przedefiniowanie wolności słowa przez prawicę nie ma nic wspólnego z akceptacją różnych opinii. Jest to raczej broń w ich kulturze wojna oparta na tworzeniu zamieszania i niezrozumienia.

w tym kontekście wszyscy musimy przemyśleć konsekwencje chaosu Na Jan. 6 i zrozumieć argument za zasadą wolności słowa. Musimy również być gotowi zapytać, czy ta fundamentalna zasada opracowana w XVIII i XIX wieku jest w stanie dziś spełniać swoją funkcję w zupełnie innym środowisku cyfrowym i społecznościowym.

platformy społecznościowe i wolność słowa

klasyczna obrona wolności słowa angielskiego filozofa i ekonomisty J. S. Milla obejmuje ograniczenie bezpośrednio związane z oblężeniem Kapitolu. W swoim filozoficznym Traktacie o wolności Mill zauważa, że akcja nie może być tak wolna jak mowa. Natychmiast podaje przykład mowy przed gniewnym tłumem, który może podżegać do przemocy. Mill twierdzi, że taka mowa nie powinna się liczyć jako wolność słowa, ale jest działaniem, a kiedy szkodliwa powinna być regulowana.

to dokładnie opisuje, jak większość komentatorów medialnych i polityków demokratycznych rozumie zapalającą przemowę Trumpa podczas jego wiecu w styczniu. 6. Co ważne, przywódcy republikańscy, którzy poparli Trumpa, tacy jak senatorowie Mitch McConnell i Lindsey Graham, zgodzili się. Wyraźnie zauważyli, że gwałtowny atak był, w słowach byłego szefa sztabu Trumpa Johna Kelly ’ ego, „bezpośrednim rezultatem” przemówienia Trumpa.

ale to nie rząd, ale prywatne korporacje, Twitter i Facebook, podjęły decyzję, że przemówienie Trumpa jest tak zapalczywe, że trzeba je zawiesić. Te firmy są celami anulowanej książki Hawleya.

zdjęcie smartfona z ekranem pokazującym zawieszone konto Trumpa na Twitterze's suspended Twitter account
w dniu 1 stycznia. 8 września 2021 Twitter trwale zawiesił Trumpa ze swojej platformy, powołując się na ryzyko dalszego podżegania do przemocy.”(AP Photo / Tali Arbel)

jak zauważyli krytycy, obie platformy społecznościowe nie są neutralne w podejmowaniu takich ustaleń. Mogą zostać skrzywdzeni przez — a jednocześnie korzystać z-nieustannych tweetów Trumpa, które omijają tradycyjne media, aby komunikować się bezpośrednio z jego zwolennikami.

Twitter i Facebook są prywatnymi, nastawionymi na zysk instytucjami i muszą stawiać na pierwszym miejscu własne interesy. Nie można oczekiwać, że będą one głównym środkiem interesu publicznego. Przyszłość Twittera i Facebooka będzie kształtowana przez kongresowe prawodawstwo i potencjalne regulacje. Oczekiwanie, że nie będą mieli psa w tej walce jest nierozsądne.

Historia wolności słowa

zasada wolności słowa rozwinęła się historycznie po pojawieniu się prasy drukarskiej, gazet i, co istotne, masowego czytania i pisania dzięki obowiązkowej edukacji publicznej. Przed wynalezieniem prasy drukarskiej i masowego czytania nie miałoby to sensu, ponieważ „czytelnictwo publiczne” tak naprawdę nie istniało.

radykalny w 1784 r.argument niemieckiego filozofa Immanuela Kanta na rzecz wolności słowa — co nazwał „publicznym wykorzystaniem rozumu” — był w szczególności uzależniony od niedemokratycznych i nieliberalnych ograniczeń wszystkich innych swobód obywatelskich. Kant pochwalił hasło, które przypisał Fryderykowi wielkiemu: „spierajcie się ile chcecie i o to, co chcecie, ale bądźcie posłuszni.”Optymizm Kanta co do publicznego używania rozumu był tak wielki, że przewyższał wszelkie obawy o autokrację. Podczas gdy ważny argument w rozwoju wolności słowa, ogólne stanowisko Kanta jest oczywiście nie na miejscu dla współczesnych demokracji.

Mill, pisząc 75 lat później, obawiał się demokracji jako „tyranii większości”, ale bardziej ją akceptował niż Kant. Mill Nie postulował antagonistycznego związku między wolnością słowa a innymi wolnościami obywatelskimi, jak miał to Kant. Aby jednak uzasadnić wolność słowa, zbyt wyraźnie odróżniał ją od działania. A stanowisko Milla opierało się na podobnym optymizmie co do najlepszych pomysłów, triumfujących nad obiektywizowanymi i potencjalnie szkodliwymi. Mill idzie znacznie dalej, z utylitarystycznym poglądem, że nawet fałszywe i straszne idee mogą wzmocnić prawdziwe i lepsze idee.

oczywiście musimy zadać sobie pytanie, czy pozostaje to prawdą w odniesieniu do mowy nienawiści i rasizmu w centrum większości bazy Trumpa.

wolność słowa i brutalne działania

Kant i Mill zaakceptowali powszechną obecnie zasadę, że więcej mowy jest najlepszą odpowiedzią na niebezpieczne lub budzące sprzeciw pomysły. Ale dzisiaj ankieterzy mówią nam, że 70 procent republikańskich wyborców nie uważa, że wybory w 2020 r.były „wolne i uczciwe”, pomimo ogromnych ilości empirycznych i prawnych dowodów, że były co najmniej tak uzasadnione, jak zwycięstwo wyborcze Trumpa w 2016 r. I jest wyraźny związek między tym a przemocą, którą widzieliśmy w styczniu. 6, a także ironia dotycząca historii tłumienia wyborców (zwłaszcza czarnych wyborców) i gerrymanderingu w USA.

kobieta na proteście trzymająca znak czytający Trumpa wygrała I KNOW it you KNOW IT
zwolennik prezydenta Donalda Trumpa zbiera się, aby protestować w solidarności w dniu Sty. 6, 2021 w Salem, Ore. (AP Photo/Paula Bronstein)

jakkolwiek trudne może być określenie w praktyce, logika wolności słowa opiera się na tej dziecięcej formule: „patyki i kamień mogą połamać mi kości, ale nazwy nigdy mnie nie skrzywdzą.- Oczywiście nazwiska i mowa mogą nie tylko zaszkodzić ludziom, ale, jak widzieliśmy, mogą również zagrozić demokracji.

rozgniewany tłum Trumpa nie został tylko podżegany przez jego pojedyncze przemówienie na Jan. 6, ale już od dłuższego czasu w Internecie. Wiara w rozum Milla i Kanta została zakorzeniona w prasie drukarskiej; wolność słowa powinna być ponownie zbadana w kontekście internetu i mediów społecznościowych.