Articles

Jak wygląda pobieranie jaj

lekarz i kobieta konsultacja pacjenta przy stole

zdjęcie:

Wiele osób uważa, że transfer zarodków jest najbardziej stresującą częścią zapłodnienia in vitro (IVF). Ale dla mnie i większości innych kobiet, z którymi rozmawiałem, najtrudniejsze jest pozyskanie jajek. Oto jak to jest naprawdę.

pre-retrieval: leki, zastrzyki i monitorowanie
pobieranie jajek rozpoczyna się na ogół od dwóch procesów: regulacji w dół i stymulacji. (Mówię „ogólnie”, ponieważ niektóre kobiety nigdy nie są w dół regulowane.) Pozwólcie, że wyjaśnię: co miesiąc organizm kobiety wytwarza pewne hormony-dokładniej hormon luteinizujący (LH) i hormon folikulotropowy (FSH) – które powodują rozwój i późniejsze uwalnianie jednego dojrzałego jaja. Regulacja w dół tłumi tę reakcję, dzięki czemu można kontrolować rozwój i uwalnianie wielu jaj.

ten proces (leki, czas) różni się dla każdej kobiety, w zależności od tego, dlaczego szuka pomocy w płodności. Nie ma dwóch takich samych planów leczenia. Ale bez względu na plan leczenia, wszystkie kobiety, które przechodzą IVF potrzebują codziennej pracy krwi i monitorowania ultrasonografii, aby ich lekarze mogli określić, w jaki sposób rozwijają się ich jaja i kiedy powinny zostać zebrane.

Reklama

minęło kilka tygodni od kontroli urodzeń, aby mój organizm był w odpowiednim stanie do stymulacji. Dopiero kiedy mój lekarz potwierdził badania krwi i USG, byłem w dół regulowany i powiedziałem, że mogę rozpocząć następny krok w procesie IVF. Wtedy mój mąż i ja zostaliśmy sprowadzeni do kliniki na sesję informacyjną i treningową. Moja pielęgniarka przedstawiła każdy z leków, które będę brał i wyjaśniła ich cel, a także pokazała nam, jak prawidłowo wstrzykiwać igły w Muskularne i tłuste części dolnej części pleców, pupy i uda. Naszym celem była gąbczasta czarna skrzynka i dwie kulki stresu.

aby wystarczająco pobudzić moje jajniki, musiałabym codziennie wstrzykiwać sobie dwie igły i przyjmować różne tabletki. Gdy moje jajka dojrzewały, muszę dodać trzeci zastrzyk. Hormony, które otrzymałem, zostały wybrane specjalnie dla moich problemów związanych z niepłodnością (ilość jaj). Celem było wytworzenie jak największej liczby zdrowych jaj o dobrej wielkości. Wiele zastrzyków trzeba było podawać dokładnie o tej samej porze każdego ranka lub wieczoru – nawet spóźnienie się o godzinę może zaburzyć równowagę hormonalną. To było trudne.

Ari Baratz, Specjalista ds. płodności w CReATe Fertility Centre w Toronto, mówi, że większość kobiet uważa, że część iniekcji in vitro jest próbą. „Przechodzisz od bycia zdrową osobą do bycia leczoną” – mówi. „Ludzie są w szoku, że leki muszą być przyjmowane codziennie i są wrażliwe na czas i zależne od użytkownika.”

ponieważ nie mogłam się ogarnąć pomysłem podania sobie igły, zadanie pozostawiono mojemu mężowi. Okazało się, że to dobra decyzja: nie tylko czuł się bardziej zaangażowany w ten proces, ale także mogłem skupić się na rozluźnieniu mięśni, podczas gdy on skupiał się na prawidłowym wstrzykiwaniu. Aby zminimalizować ból, zmienialiśmy miejsca wstrzyknięć tak często, jak tylko mogliśmy. Niektórzy znajomi użyli lodu, by zdrętwiać obszar przed strzałem, ale to mi nie pomogło. Odkryłem, że pomogło to zminimalizować obrzęk i siniaki, jeśli pocierałem miejsce zaraz po wstrzyknięciu.

oprócz igieł, musiałam odwiedzić klinikę na codzienne USG i badania krwi. Spotkałam się z pielęgniarką, która opowiedziała mi o tym, jak rozwijają się moje pęcherzyki i czy mój plan leczenia musiałby się zmienić, aby spowolnić lub przyspieszyć ich wzrost. Proces trwał od 90 minut do dwóch godzin dziennie.

Reklama

moje ciało zajęło dwa tygodnie, aby wyprodukować wystarczająco duże pęcherzyki (18 do 20 milimetrów), aby zagwarantować odzyskanie. Dla mnie celem było opracowanie, a następnie zebranie 12 do 15 z nich, ale dla niektórych kobiet liczba ta jest niższa lub wyższa.

gdy badania krwi i USG wykazały, że osiągnęłam tę liczbę, powiedziano mi, że dostanę „strzał wyzwalający”, lek, który uruchamia owulację i ostateczne dojrzewanie jaj. Kiedy mój lekarz uznał, że nadszedł czas na badanie krwi i USG, moja pielęgniarka dała mi zastrzyk, a moje pobieranie zostało ustawione na 48 godzin później.

chociaż czułem się jak chodzący poduszkę i byłem umiarkowanie posiniaczony na całej mojej połowie odcinka, zrobiłem to poprzez stymulację z minimalnymi skutkami ubocznymi, które mogą obejmować wzdęcia, uderzenia gorąca, nudności, niewyraźne widzenie i bóle głowy.

dzień odzyskiwania
Mój mąż i ja przyjechaliśmy do kliniki wcześnie rano po niespokojnej nocy snu. Oboje byliśmy na krawędzi, nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać, pomimo wszystkich naszych badań. Byłem tak zdenerwowany, że ledwo mogłem utrzymać wodę w dół. Kiedy przyjechaliśmy, zostaliśmy wprowadzeni do obszaru zarezerwowanego specjalnie dla pacjentów z zapłodnieniem in vitro. Wyglądało to jak szpitalny oddział ratunkowy, z małymi obszarami oddzielonymi półprzezroczystymi niebieskimi zasłonami. Przestrzeń była mniej prywatna niż myślałem, co sprawiło, że czułem się niekomfortowo. Nie chciałam, żeby inni słyszeli moją osobistą sprawę z płodnością i wyraźnie słyszałam Szepczące do siebie pary, pielęgniarki i lekarze wyjaśniający wyniki zabiegów, gdy przechodziliśmy przez różne ” pokoje.”

gdy dotarliśmy do naszego narożnika, poproszono mnie o zdjęcie ubrań, biżuterii i założenie szpitalnej sukni. Otrzymałem również Ativan, lek podawany pacjentom jako łagodny środek uspokajający i w celu zmniejszenia lęku. Mój lekarz powtórzył, co miało się stać: za pomocą igły przymocowanej do cewnika odsysał dojrzałe jaja z każdego pęcherzyka i przechowywał je w probówkach, gdzie czekały na zapłodnienie przez spermę mojego męża. Podłączono mnie do kroplówki, której użyto do znieczulenia miejscowego, a 30 minut później zawieziono mnie na salę operacyjną.

Reklama

na 12 dojrzałych jajek trzeba było mi odebrać około 15 minut. Potem, odzyskałem w moim pokoju, podczas gdy mój mąż poszedł zrobić ” jego rzeczy.”Byłem tak zwariowany od wszystkich leków, że nie pamiętam operacji ani jego nieobecności. Nawet nie pamiętam, żeby mój lekarz przychodził, aby powiedzieć nam, jak przebiegł zabieg (cóż, w naszym przypadku). Zatrzymaliśmy się w klinice przez około godzinę, po czym zostaliśmy wypisani. Wciąż oszołomiony po lekach, resztę dnia spędziłem śpiąc.

Post-retrieval: odzyskać i czekać
następnego dnia, obudziłem się czując zakłopotany i zdezorientowany. Zbudowałem pobieranie jaj, aby być tym wielkim, strasznym czymś (w końcu to operacja!), kiedy Faza stymulacji była naprawdę najbardziej próbną częścią. Sam zabieg był zaskakująco szybki i bezbolesny.

powiedziano mi, że mogę doświadczyć wielu skutków ubocznych, w tym bolesności w okolicy pochwy, łagodnych skurczów, a nawet plamienia (które mogły trwać kilka dni), ale nie zauważyłem niczego niezwykłego. W rzeczywistości czułem się tak dobrze, że wstałem i ruszyłem w ciągu 48 godzin.

emocjonalnie jednak nie szło mi najlepiej. Po pobraniu, mieliśmy spodziewać się 50% utraty na każdym etapie wzrostu naszych blastocyst. (Niektóre osoby mogą być przedstawione z różnymi kursami-różni się od osoby do osoby. Dla nas oznaczało to, że tylko 50% pobranych jajek zapłodni, tylko 50% naszych blastocyst dotrze do dnia 3, a tylko 50% z nich dotrze do dnia 5/6 i zamarznie. Pięćdziesiąt procent z nich zostanie uznane za normalne w badaniach genetycznych.

nie podobały mi się te szanse i czekając na wieści jak radzą sobie nasze blastocysty, rozwinąłem poważny przypadek lęku po pobraniu. Mimo że otrzymaliśmy dzienny raport o stanie z naszej kliniki i wiedziałem, że gramy w grę czekania, nie czułem się, jakbym miał wystarczające wsparcie. Jedyną rzeczą, która mnie uspokoiła, była akupunktura i rozproszenie uwagi. Byliśmy również w trakcie przeprowadzki do nowego domu, więc mogłem odepchnąć moje zmartwienia na bok i skupić się na różnych zadaniach.

Reklama

„Od początku cyklu zapłodnienia in vitro do pobrania jaj, istnieje wiele kontaktów z zespołem medycznym”, mówi. „To dość skomplikowane i poważne. Następnie operacja trwa tylko 10 do 15 minut. Potem czekasz, aby zobaczyć, jak sprawy idą i oczekuje się, że wrócisz do normalnego życia. Wielu ludzi myśli, że będą musieli radzić sobie z negatywnymi skutkami ubocznymi, ale zwykle to emocjonalne zmartwienia są najbardziej kalekie.”

w końcu nasz zabieg okazał się wielkim sukcesem. W dniu 5/6 nasze blastocysty radziły sobie lepiej niż przewidywano. Z 12 zebranych pęcherzyków jajowych zapłodniono osiem jaj, a sześć udało się do dnia 5/6. Te zostały wysłane na badania genetyczne, a trzy uznano za normalne.

sześć tygodni później zakończyliśmy transfer zamrożonego zarodka, a dwa tygodnie później dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży. Dziś mamy silną, bezczelną ośmiomiesięczną córeczkę, która była warta każdej sekundy bólu, szturchając i szturchając.

4 rzeczy, które mnie najbardziej zaskoczyły w zapłodnieniu wewnątrzmacicznym
5 rzeczy, które mnie najbardziej zaskoczyły w zapłodnieniu in vitro

Reklama