Articles

dzieci wojny w Wietnamie

dorastały jako resztki niepopularnej wojny, otaczające dwa światy, ale należące do żadnego z nich. Większość nigdy nie znała swoich ojców. Wiele z nich zostało porzuconych przez matki u bram domów dziecka. Niektóre wyrzucono do koszy na śmieci. Koledzy ze szkoły szydzili z nich, bili ich i wyśmiewali cechy, które nadawały im twarz wroga—okrągłe niebieskie oczy i jasną skórę lub ciemną skórę i ciasne kręcone włosy, jeśli ich ojcowie-żołnierze byli Afroamerykanami. Ich przeznaczeniem było stać się waifami i żebrakami, żyjącymi na ulicach i w parkach miast Wietnamu Południowego, podtrzymywanymi jednym marzeniem: dostać się do Ameryki i odnaleźć swoich ojców.

ale ani Ameryka, ani Wietnam nie chciały, aby dzieci znane jako Amerasians i powszechnie odrzucane przez Wietnamczyków jako „Dzieci kurzu”—tak nieistotne, jak drobina, zostały odsunięte na bok. „Opieka i dobro tych nieszczęśliwych dzieci…nigdy nie był i nie jest obecnie uważany za obszar odpowiedzialności rządu ” – powiedział Departament Obrony USA w oświadczeniu z 1970 roku. „Nasze społeczeństwo nie potrzebuje tych złych elementów”, powiedział dziesięć lat później Wietnamski dyrektor opieki społecznej w Ho Chi Minh City (dawniej Sajgon). Jako dorośli, niektórzy Amerykanie mówili, że od początku czuli się przeklęci. Kiedy na początku kwietnia 1975 r.Sajgon podlegał komunistycznym oddziałom z północy i rozeszły się pogłoski, że południowcy związani ze Stanami Zjednoczonymi mogą zostać zmasakrowani, prezydent Gerald Ford ogłosił plany ewakuacji 2000 sierot, w tym wielu Amerykanów. Pierwszy oficjalny lot operacji Babylift rozbił się na polach ryżowych pod Sajgonem, zabijając 144 osoby, w większości dzieci. Na miejscu zebrali się południowowietnamscy żołnierze i cywile, jedni pomagali, inni grabieżili zmarłych. Mimo katastrofy program ewakuacji trwał kolejne trzy tygodnie.

„pamiętam ten lot, ten, który się rozbił” – mówi Nguyen Thi Phuong Thuy. „Miałem około 6 lat i bawiłem się w śmieciach koło sierocińca. Pamiętam, jak trzymałem zakonnicę za rękę i płakałem, gdy usłyszeliśmy. To było jakbyśmy wszyscy urodzili się pod ciemną gwiazdą.”Zatrzymała się, by skaleczyć Oczy chusteczką. Thuy, którą poznałem podczas podróży do Wietnamu w marcu 2008 roku, powiedziała, że nigdy nie próbowała zlokalizować swoich rodziców, ponieważ nie miała pojęcia, od czego zacząć. Wspomina, że jej przybrani wietnamscy rodzice kłócą się o nią, a mąż krzyczy: „dlaczego musiałeś dostać Amerykanina?”Wkrótce została wysłana do innej rodziny.

Thuy cieszyła się, że znalazła kogoś zainteresowanego jej podróżami. Przy kawie i coli w hotelowym holu mówiła miękkim, płaskim głosem o” psie mieszańcu”, które słyszała od sąsiadów, o tym, że odmówiono jej karty żywnościowej, o wymykaniu się z wioski, zanim inni wstali o wschodzie słońca, aby godzinami siedzieć samotnie na plaży i o braniu tabletek nasennych w nocy, aby zapomnieć o dniu. Jej włosy były długie i czarne, jej twarz kanciasta i atrakcyjna. Miała na sobie dżinsy i koszulkę. Wyglądała na Amerykankę, jak każdy, kogo mijałem na ulicach Des Moines czy Denver. Jak większość Amerykanów wciąż w Wietnamie, była niewykształcona i niewykwalifikowana. W 1992 roku poznała innego amerykańskiego sierotę, Nguyena Anh Tuana, który powiedział jej: „nie mamy miłości rodzica. Jesteśmy rolnikami i biednymi. Powinniśmy dbać o siebie nawzajem.”Pobrali się, mieli dwie córki i 11-letniego syna, którego Thuy wyobraża sobie jako obraz amerykańskiego ojca, którego nigdy nie widziała. „Co by dziś powiedział, gdyby wiedział, że ma córkę, a teraz czeka na niego wnuk w Wietnamie?”zapytała.

nikt nie wie, ilu Amerykanów urodziło się—i ostatecznie pozostało w Wietnamie—podczas wojny Dziesięcioletniej, która zakończyła się w 1975 roku. W konserwatywnym społeczeństwie Wietnamu, gdzie tradycyjnie obserwuje się czystość przedmałżeńską i przyjmuje się homogeniczność etniczną, wiele porodów dzieci wynikających z kontaktów z obcokrajowcami odeszło niezarejestrowanych. Według Amerykańskiego niezależnego Głosu Ameryki i Stowarzyszenia Amerasian Fellowship, grup rzeczniczych utworzonych niedawno w Stanach Zjednoczonych, nie więcej niż kilkuset Amerykanów pozostaje w Wietnamie; grupy chciałyby sprowadzić ich wszystkich do Stanów Zjednoczonych. Pozostali-około 26 000 mężczyzn i kobiet w wieku 30 i 40 lat, wraz z 75 000 Wietnamczykami, których uważali za krewnych-zaczęli być przesiedlani do Stanów Zjednoczonych po tym, jak przedstawiciel Stewart B. McKinney z Connecticut nazwał ich porzucenie „Narodowym zakłopotaniem” w 1980 roku i wezwał Amerykanów do wzięcia za nich odpowiedzialności.

ale nie więcej niż 3 proc.znalazło ojców w ojczyźnie adopcyjnej. Dobra praca była rzadka. Niektórzy Amerykanie byli podatni na narkotyki, zostali członkami gangu i wylądowali w więzieniu. Aż połowa pozostała analfabetą lub pół analfabetą zarówno w języku wietnamskim, jak i angielskim i nigdy nie stała się obywatelami USA. Większość Wietnamsko-amerykańskiej ludności spoglądała na nich z góry, zakładając, że ich matki są prostytutkami—co czasami miało miejsce, choć wiele dzieci było owocem długotrwałych, kochających związków, w tym małżeństw. Wspomnij, że Amerykanie i ludzie przewracali oczami i recytowali stare powiedzenie w Wietnamie: dzieci bez ojca są jak dom bez dachu.

masakry, których obawiał się prezydent Ford, nigdy nie miały miejsca, ale komuniści, którzy przybyli na południe po 1975 roku, aby rządzić zjednoczonym Wietnamem, nie byli życzliwymi władcami. Wiele sierocińców zostało zamkniętych, a Amerykanie i inna młodzież zostali wysłani do wiejskich gospodarstw pracy i obozów reedukacyjnych. Komuniści skonfiskowali majątek i mienie oraz zrównali z ziemią wiele domów tych, którzy poparli rząd Wietnamu Południowego wspierany przez Amerykanów. Matki amerykańskich dzieci zniszczyły lub ukryły zdjęcia, listy i oficjalne dokumenty, które przedstawiały dowody ich amerykańskich powiązań. „Moja matka spaliła wszystko”, mówi William Tran, obecnie 38-letni inżynier komputerowy w Illinois. „Powiedziała:” nie mogę mieć syna o imieniu William z Viet Cong w pobliżu. To było tak, jakby cała Twoja tożsamość została zmieciona.”Tran przybył do Stanów Zjednoczonych w 1990 roku po tym, jak jego matka ponownie wyszła za mąż, a ojczym wyrzucił go z domu.

Hoi Trinh był jeszcze uczniem w burzliwych latach powojennych, kiedy on i jego rodzice nauczyciele, obaj Wietnamczycy, zostali wykorzenieni w Sajgonie i, dołączając do exodusu dwóch milionów mieszkańców Południa, zostali zmuszeni do jednej z „nowych stref ekonomicznych”, aby zostać rolnikami. Pamięta, że szydził z Amerykanów. Dlaczego? „Nie przyszło mi wtedy do głowy, jak okrutne to było. To była naprawdę kwestia podążania za tłumem, kopiowania tego, jak społeczeństwo postrzegało ich jako całość. Wyglądali inaczej niż my…. Nie byli z rodziny. Byli biedni. Mieszkali głównie na ulicy i nie chodzili do szkoły jak my.”

zapytałem Trinh, jak zareagowali Amerasianie na konfrontację w tamtych czasach. – Z tego co pamiętam-powiedział-spojrzeli w dół i odeszli.”

Trinh ostatecznie opuścił Wietnam wraz z rodziną, wyjechał do Australii i został prawnikiem. Kiedy po raz pierwszy go spotkałem, w 1998 roku, miał 28 lat i pracował w swojej sypialni w ciasnym mieszkaniu w Manili, które dzielił z 16 zubożałymi Amerykanami i innymi wietnamskimi uchodźcami. Reprezentował, pro bono, około 200 Amerykanów i członków ich rodzin rozsianych po Filipinach, negocjując ich przyszłość z USA. Ambasada w Manili. Przez dekadę Filipiny były swego rodzaju ośrodkiem, w którym Amerykanie mogli spędzić pół roku, ucząc się angielskiego i przygotowując się do nowego życia w Stanach Zjednoczonych. Ale U. S. urzędnicy cofnęli wizy tych 200 z różnych powodów-walki, nadmierne spożywanie alkoholu, problemy medyczne, „antyspołeczne” zachowanie. Wietnam nie chciał ich odebrać, a rząd Manili utrzymywał, że Filipiny są tylko centrum tranzytowym. Żyli w bezpaństwowej strefie mroku. Jednak w ciągu pięciu lat Trinhowi udało się uwięzić większość Amerykanów i dziesiątki Wietnamczyków uwięzionych na Filipinach, przesiedlonych do Stanów Zjednoczonych, Australii, Kanady i Norwegii.

Kiedy jeden z Amerykanów w filipińskim obozie dla uchodźców popełnił samobójstwo, Trinh adoptował 4-letniego syna mężczyzny i pomógł mu zostać obywatelem Australii. „Dopiero, gdy pojechałem na Filipiny, dowiedziałem się o problemach i doświadczeniach Amerykanów w Wietnamie”, powiedział mi Trinh. „Zawsze wierzyłem, że to, co siejesz, jest tym, co dostajesz. Jeśli będziemy traktowani sprawiedliwie i z czułością, będziemy dorastać w taki właśnie sposób. Jeśli w dzieciństwie jesteśmy krzywdzeni, dyskryminowani i wykorzystywani, tak jak niektórzy z Amerykanów, są szanse, że dorastamy, nie będąc w stanie myśleć, racjonalizować ani funkcjonować jak inni „normalni” ludzie.”

Po pokonaniu w Dien Bien Phu w 1954 roku i zmuszeniu do wycofania się z Wietnamu po prawie stuleciu rządów kolonialnych, Francja szybko ewakuowała 25 000 wietnamskich dzieci z francuskiego pochodzenia i nadała im obywatelstwo. Dla Amerykanów podróż do nowego życia byłaby znacznie trudniejsza. Około 500 z nich wyjechało do Stanów Zjednoczonych za zgodą Hanoi w 1982 i 1983 roku, ale Hanoi i Waszyngton—które wówczas nie utrzymywały stosunków dyplomatycznych—nie mogły uzgodnić, co zrobić z zdecydowaną większością, która pozostała w Wietnamie. Hanoi upierał się, że są obywatelami amerykańskimi, którzy nie są dyskryminowani i dlatego nie mogą być klasyfikowani jako uchodźcy polityczni. Waszyngton, podobnie jak Hanoi, chciał wykorzystać Amerykanów jako dźwignię dla rozstrzygania większych problemów między oboma krajami. Dopiero w 1986 roku, podczas tajnych negocjacji obejmujących szereg nieporozumień, Waszyngton i Hanoi przeprowadziły bezpośrednie rozmowy na temat przyszłości Amerykanów.

jednak do tego czasu życie amerykańskiego fotografa, nowojorskiego kongresmena, grupy licealistów z Long Island i 14-letniego amerykańskiego chłopca o imieniu Le Van Minh nieoczekiwanie splotło się, aby zmienić bieg historii.

w październiku 1985 roku, fotografka Newsday Audrey Tiernan, lat 30, na misji w Ho Chi Minh City, poczuła szarpnięcie nogawki. – Myślałem, że to pies albo kot-przypomniała. „Spojrzałem w dół i zobaczyłem Minh. To złamało mi serce.”Minh, z długimi rzęsami, piwnymi oczami, kilkoma piegami i piękną białą twarzą, poruszał się jak krab na wszystkich czterech kończynach, prawdopodobnie w wyniku polio. Matka minha wyrzuciła go z domu w wieku 10 lat, a pod koniec każdego dnia jego przyjaciel, Thi, niósł dotkniętego chłopca na plecach do alejki, gdzie spali. Tego dnia, w 1985 roku, Minh spojrzał na Tiernana z nutą wistego uśmiechu i wyciągnął kwiat, który zrobił z aluminiowego opakowania w paczce papierosów. Zdjęcie zrobione przez Tiernana było drukowane w gazetach na całym świecie.

w następnym roku czworo uczniów z Huntington High School w Long Island zobaczyło zdjęcie i postanowiło coś zrobić. Zebrali 27 000 podpisów pod petycją o sprowadzenie Minha do Stanów Zjednoczonych w celu uzyskania pomocy medycznej.Poprosili o pomoc tiernana i ich kongresmena Roberta Mrazeka.

„zabawne, prawda, że coś, co zmieniło tak wiele żyć, wynikło z idealizmu niektórych licealistów”, mówi Mrazek, który opuścił Kongres w 1992 roku, a teraz pisze fikcję historyczną i literaturę faktu. Mrazek wspomina, że powiedzenie studentom, że wysłanie Minha do Stanów Zjednoczonych było mało prawdopodobne. Wietnam i Stany Zjednoczone były wrogami i nie miały oficjalnych kontaktów; na tym niskim poziomie imigracja całkowicie ustała. Względy humanitarne nie miały znaczenia. „Wróciłem do Waszyngtonu czując się bardzo winny”, mówi. „Studenci przyszli do mnie, myśląc, że ich kongresman może zmienić świat, a ja w rzeczywistości powiedziałem im, że nie mogę.” ale, zapytał siebie, czy byłoby możliwe, aby znaleźć kogoś w Departamencie Stanu USA i kogoś z delegacji Wietnamu do Organizacji Narodów Zjednoczonych, chętnych do zrobienia wyjątku? Mrazek zaczął dzwonić i pisać listy.

kilka miesięcy później, w maju 1987 roku, poleciał do Ho Chi Minh City. Mrazek znalazł wysokiego urzędnika wietnamskiego, który uważał, że pomoc Minh może doprowadzić do poprawy stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, a kongresman przekonał większość swoich kolegów w Izbie Reprezentantów, aby naciskali na pomoc w uzyskaniu wizy Minh. Mógłby zabrać chłopca do domu. Mrazek ledwo stawiał stopy na Wietnamskiej ziemi, zanim dzieciaki się zaczepiły. Byli Amerykanami. Niektórzy nazywali go ” Tatusiu.”Szarpali go za rękę, aby skierować go do zamkniętego kościoła, w którym mieszkali. Kolejnych 60 lub 70 Amerykanów obozowało na podwórzu. Mrazek powtarzał: „chcę iść do ziemi mojego ojca.

Po prostu mnie uderzyło-mówi Mrazek. „Nie rozmawialiśmy o jednym chłopcu. Było ich mnóstwo i były bolesnymi przypomnieniami dla Wietnamczyków o wojnie i to wszystko ich kosztowało. Pomyślałem sobie: Sprowadźmy ich wszystkich z powrotem, przynajmniej tych, którzy chcą przyjść.””

dwieście uczniów Huntington High było pod ręką, aby powitać Minh, Mrazek i Tiernan, gdy ich samolot wylądował na międzynarodowym lotnisku Kennedy ’ ego w Nowym Jorku.

Mrazek zaaranżował, że dwoje swoich sąsiadów, Gene i Nancy Kinney, zostanie przybranymi rodzicami Minha. Zabrali go do ortopedów i neurologów ,ale jego mięśnie były tak zaniżone” prawie nic nie zostało w nogach”, mówi Nancy. Gdy Minh miał 16 lat, Kinneyowie zabrali go na Vietnam Veterans Memorial w Waszyngtonie. popychając go na nowym wózku i zatrzymując się, by chłopiec mógł studiować ścianę z czarnego granitu. Minh zastanawiał się, czy jego ojciec jest wśród 58 000 imion wygrawerowanych na nim.

„Minh została z nami przez 14 miesięcy i ostatecznie wylądowała w San Jose w Kalifornii”, mówi Nancy, fizjoterapeutka. „Mieliśmy wiele problemów z wychowaniem go. Był bardzo odporny na szkołę i nie miał ochoty wstawać rano. Chciał kolację o północy, bo wtedy jadł na ulicach Wietnamu.”Z czasem Minh uspokoiła się i ustatkowała się do normalnej rutyny. – Właśnie dorosłem-przypomniał. Minh, teraz 37 i dystrybutor gazet, nadal regularnie rozmawia przez telefon z Kinneys. Nazywa ich mamą i tatą.

Mrazek, w międzyczasie, zwrócił swoją uwagę na zdobycie Amerasian Homecoming Act, którego był autorem i sponsorem. W końcu, pominął normalne procedury Kongresu i wsunął swój trzystronicowy projekt ustawy imigracyjnej do 1194-stronicowej ustawy o środkach, którą Kongres szybko zatwierdził, a prezydent Ronald Reagan podpisał w grudniu 1987 roku. Nowe prawo wzywało do sprowadzenia Amerykanów do Stanów Zjednoczonych jako imigrantów, a nie uchodźców, i przyznawało wejście prawie każdemu, kto miał najmniejszy dotyk Zachodniego wyglądu. Amerykanie, którzy byli tak pogardzani w Wietnamie, mieli paszport-ich twarze—do nowego życia, a ponieważ mogli zabrać ze sobą członków rodziny, zostali obsypani prezentami, pieniędzmi i uwagą przez Wietnamczyków szukających swobodnego przejścia do Ameryki. Z pociągnięciem pióra dzieci prochu stały się dziećmi złota.

„To było dzikie”, mówi Tyler Chau Pritchard, 40, który mieszka w Rochester, Minnesota, i był częścią amerykańskiej emigracji z Wietnamu w 1991 roku. „Nagle wszyscy w Wietnamie nas pokochali. To było jakbyśmy chodzili po chmurach. Byliśmy ich biletem na posiłek, a ludzie oferowali dużo pieniędzy Amerykanom, którzy chcieli ich uznać za Matki, dziadków i rodzeństwo.”

na czarnym rynku zaczęły pojawiać się fałszywe akty małżeństwa i akty urodzenia. Łapówki dla urzędników, którzy zamieniali Zdjęcia i w inny sposób zmieniali dokumenty dla „rodzin” ubiegających się o urlop w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Gdy „rodziny” dotarły do Stanów Zjednoczonych i zameldowały się w jednym z 55 ośrodków tranzytowych, Z Utica w Nowym Jorku do hrabstwa Orange w Kalifornii, nowi imigranci często porzucali swoich amerykańskich dobroczyńców i wyruszali na własną rękę.

wkrótce nieoficjalne raporty zaczęły szczegółowo opisywać problemy psychiczne w społeczności amerykańskiej. „Słyszeliśmy historie o samobójstwach, głęboko zakorzenionej depresji, niezdolności do przystosowania się do rodzin zastępczych”, mówi Fred Bemak, profesor na Uniwersytecie George ’ a Masona, który specjalizuje się w problemach zdrowia psychicznego uchodźców i został zatrudniony przez Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego, aby ustalić, co poszło nie tak. „Nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego z żadną grupą uchodźców.”

wielu Amerykanów dobrze radziło sobie na nowej ziemi, szczególnie ci, którzy byli wychowywani przez Wietnamskie matki, ci, którzy nauczyli się angielskiego i ci, którzy skończyli z kochającymi przybranymi lub przybranymi rodzicami w Stanach Zjednoczonych. Jednak w ankiecie przeprowadzonej w latach 1991-1992 wśród 170 wietnamskich Amerykanów w całym kraju, Bemak stwierdził, że około 14% próbowało popełnić samobójstwo; 76% chciało, przynajmniej od czasu do czasu, wrócić do Wietnamu. Większość z nich chętnie szukała swoich ojców, ale tylko 33% znało jego imię.

„Amerykanie przeżyli 30 lat traumy i nie można tego tak po prostu odwrócić w krótkim czasie ani cofnąć tego, co stało się z nimi w Wietnamie”, mówi Sandy Dang, Wietnamski uchodźca, który przybył do Stanów Zjednoczonych w 1981 roku i prowadził program pomocy dla młodzieży azjatyckiej w Waszyngtonie. „zasadniczo byli to niechciane dzieci. W Wietnamie nie byli akceptowani jako Wietnamczycy, a w Ameryce nie byli uznawani za Amerykanów. Szukali miłości, ale zwykle jej nie znajdowali. Spośród wszystkich imigrantów w Stanach Zjednoczonych, Amerykanie, jak sądzę, są grupą, która najtrudniej znalazła Amerykański Sen.”

ale Amerykanie są również ocalałymi, ich charakter opanowany przez ciężkie czasy, i nie tylko udało im się to przetrwać w Wietnamie i Stanach Zjednoczonych, powoli rzeźbią tożsamość kulturową, opartą na Dumie—a nie upokorzeniu—bycia Amerykaninem. Mroczne Cienie przeszłości ustępują, nawet w Wietnamie, gdzie dyskryminacja Amerykanów zanikła. Uczą się, jak wykorzystać amerykański system polityczny na swoją korzyść i lobbują na Kongresie za uchwaleniem ustawy, która przyznałaby obywatelstwo wszystkim Amerykanom w Stanach Zjednoczonych. Pod auspicjami grup takich jak Stowarzyszenie Amerasian Fellowship, organizują regionalne „Gale” w całym kraju—obiady przy muzyce i przemówieniach oraz gospodarze w smokingach-które przyciągają 500 lub 600 „braci i sióstr” i celebrują społeczność amerykańską jako wyjątkową populację imigrantów.

Jimmy Miller, inspektor jakości Triumph Composite Systems Inc., Spokane w stanie Waszyngton, firma produkująca części do samolotów Boeing, uważa się za jednego z szczęśliwców. Jego babcia w Vung Tau przygarnęła go, podczas gdy jego matka odsiedziała 5-letni wyrok w obozie reedukacyjnym za próbę ucieczki z Wietnamu. Mówi, że jego babcia napełniła go miłością i zatrudniła „podziemnego” nauczyciela, aby udzielał mu korepetycji z angielskiego. „Gdyby tego nie zrobiła, byłbym analfabetą” – mówi Miller. W wieku 22 lat, w 1990 roku, przyjechał do Stanów Zjednoczonych z wykształceniem trzeciej klasy i zdał GED, aby zdobyć dyplom szkoły średniej. Łatwo było przekonać urzędnika konsularnego USA, który przesłuchiwał go w Ho Chi Minh City, że jest synem Amerykanina. Miał zdjęcie swojego ojca, sierżanta majora. James A. Miller II, wymieniając przysięgi ślubne z matką Jimmy ’ ego, Kim, która była z nim w tym czasie w ciąży. Do dziś nosi to zdjęcie w portfelu.

ojciec Jimmy ’ ego, James, odszedł z armii USA w 1977 roku po 30-letniej karierze. W 1994 roku siedział z żoną Nancy na podwórku w ich domu w Karolinie Północnej, opłakując stratę syna z poprzedniego małżeństwa, Jakuba III, który zmarł na AIDS kilka miesięcy wcześniej, kiedy zadzwonił telefon. Na linii była siostra Jimmy ’ ego, Trinh, dzwoniąca ze Spokane, i w typowo Wietnamski sposób, zanim się przywitała, zapytała: „Czy jesteś ojcem mojego brata? Przepraszam?”James odpowiedział. Powtórzyła pytanie, mówiąc, że wyśledziła go za pomocą listu z pieczątką z Fayetteville, którą napisał kim wiele lat wcześniej. Dała mu numer telefonu Jimmy ’ ego.

James zadzwonił do syna dziesięć minut później, ale błędnie wymówił jego Wietnamskie imię-Nhat Tung – i Jimmy, który spędził cztery lata szukając ojca, grzecznie powiedział rozmówcy, że ma zły numer i rozłączył się. Jego ojciec oddzwonił. „Twoja matka ma na imię Kim, prawda?”powiedział. „Twój wujek to Marsylia? To twoja ciotka Phuong Dung, ta słynna piosenkarka?”Jimmy zgodził się na każde pytanie. Była przerwa, gdy James złapał oddech. „Jimmy,” powiedział, ” Muszę ci coś powiedzieć. Jestem twoim ojcem.”

” nie mogę powiedzieć, jak łaskotałem Jima i jego własne dziecko ” – mówi Nancy. „Nigdy w życiu nie widziałem człowieka szczęśliwszego. Zadzwonił i powiedział: „Mój syn Jimmy żyje!Nancy mogła dobrze zrozumieć emocje, jakie niesie ze sobą jej mąż i Nowy pasierb; urodziła się w Niemczech krótko po ii Wojnie Światowej, córka amerykańskiego żołnierza, którego nigdy nie znała, i niemiecka matka.

w ciągu następnych dwóch lat Millerowie kilkakrotnie przemierzali kraj, aby spędzić tygodnie z Jimmym, który, jak wielu Amerykanów, przyjął imię jego ojca. „Ci Amerykanie są całkiem niesamowici”, powiedziała Nancy. „Musieli się złom za wszystko. Ale wiesz, o co ten chłopak prosił? To było dla bezwarunkowej ojcowskiej miłości. Tylko tego chciał.”James Miller zmarł w 1996 roku, w wieku 66 lat, podczas tańca z Nancy na przyjęciu bożonarodzeniowym.

przed wylotem do San Jose w Kalifornii, na bankiet Regionalny w Ameryce, zadzwonilem do bylego przedstawiciela Bob Mrazek, aby zapytac, jak postrzegal Akt powrotu do domu w jego 20.rocznicę. Powiedział, że były chwile, kiedy kwestionował mądrość swoich wysiłków. Wspomniał o przypadkach oszustwa, o Amerykanach, którzy nie dostosowali się do nowego życia, o ojcach, którzy odrzucili swoich synów i córki. „Te rzeczy przygnębiały mnie do cholery, wiedząc, że tak często Nasze dobre intencje były sfrustrowane” – powiedział.

ale czekaj, powiedziałem, że to stara wiadomość. Opowiedziałam mu o Jimmym Millerze I O Saranie Bynum, Amerykaninie, która jest menadżerem biura aktorki-piosenkarki Queen Latifah i prowadzi własny biznes jubilerski. (Bynum, która straciła Dom w Nowym Orleanie podczas huraganu Katrina, mówi: „życie jest piękne. Uważam się za błogosławionego, że żyję.”) Opowiedziałem mu o tigerze Woodsie, Sobowtórie Canh Oxelson, który ukończył studia licencjackie na Uniwersytecie w San Francisco, magisterium na Harvardzie i jest dziekanem studentów w jednej z najbardziej prestiżowych szkół przygotowawczych w Los Angeles, Harvard-Westlake w północnym Hollywood. Opowiedziałem mu o Amerykanach, którzy wyszli z zasiłku i dali głos zapomnianym dzieciom z odległej wojny.

„zrobiłeś mi dzień” – powiedział Mrazek.

przepastna chińska restauracja w Centrum Handlowym w San Jose, gdzie Amerykanie zgromadzili się na gali, szybko zapełniła się. Bilety były $ 40-i $60 jeśli gość chciał Wino i” miejsce VIP ” w pobliżu sceny. Plastikowe kwiaty zdobiły każdy stół, a na ścianach widniały złote smoki. Obok amerykańskiej flagi stała flaga Wietnamu Południowego, kraju, który nie istnieje od 34 lat. Gwardia honorowa pięciu byłych żołnierzy z Wietnamu Południowego przemaszerowała elegancko na front sali. Le Tho, były porucznik, który spędził 11 lat w obozie reedukacyjnym, wezwał ich do uwagi, ponieważ szorstkie nagranie brzmiało hymny narodowe Stanów Zjednoczonych i Wietnamu Południowego. Niektórzy z widowni płakali, gdy przedstawiono gościa honorowego, Tran Ngoc Dung. Dung, jej mąż i sześcioro dzieci przybyło do Stanów Zjednoczonych zaledwie dwa tygodnie wcześniej, opuściwszy Wietnam dzięki ustawie Homecoming Act, która pozostaje w mocy, ale obecnie otrzymuje kilka podań. Trans byli rolnikami i nie mówili po angielsku. Przed nami trudna droga, ale Dung powiedział: „To jest jak sen, w którym żyję od 30 lat.”Kobieta podeszła do sceny i wcisnęła do ręki kilka banknotów o wartości 100 dolarów.

zapytałem niektórych Amerykanów, czy spodziewają się, że Le Van Minh, który mieszkał niedaleko w domu z dwoma sypialniami, przyjdzie na galę. Nigdy nie słyszeli o Minh. Zadzwoniłem do Minha, 37-letniego mężczyzny, z żoną z Wietnamu i dwójką dzieci, 12 i 4 lat. Wśród krewnych, których przywiózł do Stanów Zjednoczonych, jest matka, która wyrzuciła go z domu 27 lat temu.

Minh używa kul i wózka inwalidzkiego do poruszania się po domu, a specjalnie wyposażoną Toyotę z 1990 roku do przemierzania dzielnic, w których rozprowadza gazety. Zwykle wstaje krótko po północy i nie kończy swojej trasy do 8 rano. mówi, że jest zbyt zajęty na wszelkie zajęcia w wolnym czasie, ale ma nadzieję, że nauczy się kiedyś grillować. Nie myśli zbyt wiele o swoim poprzednim życiu jako żebrak na ulicach Sajgonu. Zapytałem go, czy myśli, że życie go sprawiedliwie wstrząsnęło.

„Fair? Oczywiście. Nie jestem zły na nikogo”, powiedział Minh, ocalały do szpiku kości.

David Lamb napisał o Singapurze w wydaniu z września 2007 roku.
Catherine Karnow, Urodzona i wychowana w Hongkongu, fotografowała w Wietnamie.

Nota wydawcy: Wcześniejsza wersja tego artykułu mówi, że Jimmy Miller służył w wojsku przez 35 lat. Służył przez 30 lat. Przepraszamy za błąd.

Wietnamskich uchodźców uciekają do спасательному helikoptera, aby ewakuować ich w bezpieczne miejsce. (Bettmann / Corbis)
synowie i córki konfliktu wietnamskiego roszczą sobie korzenie na dwóch kontynentach. Jimmy Miller (ze swoimi dwiema dziewczynkami w Spokane) ponownie spotkał się z ojcem, emerytowanym sierżantem Armii, majorem Jamesem Millerem II, w Fayetteville w Karolinie Północnej. (Katarzyna Karnow)
tysiące dzieci o mieszanym pochodzeniu, które zostały pozostawione, gdy Amerykanie opuścili Wietnam, zostały wychowane jako sieroty. Nguyen Thi Phuong Thuy (w hamaku, w pobliżu miasta Ho Chi Minh) wie tylko, że jej ojciec był amerykańskim żołnierzem. (Katarzyna Karnow)
jako młody chłopiec mieszkający w Ho Chi Minh City, Amerykański Le Van Minh był zmuszony chodzić jak krab na wszystkich czterech kończynach najprawdopodobniej z powodu za polio. Zdjęcie Audrey Tiernan przedstawiające Minha poruszyło uczniów Long Island high school, którzy chcieli sprowadzić Minha do USA. Minh został przywieziony do Stanów Zjednoczonych, gdzie obecnie mieszka z żoną i dziećmi. (Katarzyna Karnow)

emerytowany policjant z Dallas Dam Trung Thao dzieli się historiami o wrażliwej amerykańskiej młodzieży, którą był w stanie uciec od pokus gangów i narkotyków w ich nowa ojczyzna. (Katarzyna Karnow)
Scrappy resilience wydaje się łączyć Amerykanów, z których wielu odniosło sukces w Ameryce. Saran Bynum jest kierownikiem biura Queen Latifah. (Katarzyna Karnow)
administrator szkoły Canh Oxelson dorabia jako naśladowca Tigera Woodsa. (Katarzyna Karnow)
niegdyś unikani przez wielu wietnamscy Amerykanie świętują swoje dziedzictwo (gala w San Jose w 2008 roku). Na podobnym spotkaniu wielu z widowni płakało, gdy przedstawiona została amerykańska rodzina, która właśnie przybyła do Stanów Zjednoczonych. Katarzyna Karnow)